Lednica 2001 - Wypłyń na głębię!


za Katechizmem Ruchu Lednickiego - ojca Jana W. Góry OP

           Zawołanie "Wypłyń na głębię!" zdominowało nas wszystkich. To wspaniałe nie bać się przestrzeni i głębi. Na papieskie orędzie odpowiedzieliśmy pieśnią do słów, które usłyszeliśmy od Ojca Świętego: "Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus!" Mocni tym śpiewem znowu gromadzimy się nad Lednicą. Podobno padał deszcz, ale tego już nikt nie pamięta. Podobno było nawet zimno, ale to bez znaczenia. Wewnętrzny ogień rozgrzewał nas wszystkich.

Drodzy Młodzi Przyjaciele!

           U początku nowego tysiąclecia, gdy wciąż jeszcze radujemy się owocami Wielkiego jubileuszu, ze szczególną mocą docierają do nas słowa, które Pan lezus skierował kiedyś do Piotra: Duc in altum! - Wypłyń na głębię!

           To wezwanie wypowiedziane u brzegów jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny - była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i mimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy: było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: "Panie (...) na Twoje słowo zarzucę sieci" (Łk 5, 5). To zaś zawierzenie stało się fundiamentem apostolskiej misji, którą Chrystus przekazał Piotrowi mówiąc: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz fowił" (Łk 5, 10).

           Du in altum! Dziś te Jezusowe słowa kieruję do każdego i każdej z Was: Wypłyń na głębię! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie i na nowo wypłyń na głębię! Odkryj głębię własnego ducha. Wnikaj w głębię świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują Twojego świadectwa. Nie bój się! Wypłyń na głębię! jest przy Tobie Chrystus.

           Sercem obejmuję każdego i każdą z Was. Stale proszę Boga, ażeby prowadził Was przez życie w świetle i mocy Ducha Świętego. Niech łaska Chrystusa zawsze Warm towarzyszy.

           Z serca Wszystkim błogosławię: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Jan Paweł II Lednica, dnia 2 czerwca 2001 r.

           Przesłanie z roku 2001 to pokłosie Roku Jubileuszowego. Powtórka Chrystusowego zawołania skierowanego do Piotra doznaje wspaniałego rozwinięcia. "Wypłyń na głębię!" rozbrzmiewa tym razem nad Lednicą i roznosi się po całym kraju. To zawołanie stało się dominantą przesłania Ojca Świętego.
           Praktyczna propozycja, by Piotr wypłynął na głębię, wypowiedziana nad brzegami Jeziora Galilejskiego, miała na celu złowienie ryb. Był w końcu rybakiem. Równocześnie ma ona głęboki sens duchowy. Jest zachętą do wiary, by pomimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucić sieci. To zawierzenie Piotra stało się fundamentem jego apostolstwa. Piotr porzuci zawód rybaka i zajmie się łowieniem ludzi dla Chrystusa. A to przecież jest apostolstwo, jakże inne od każdej ideologii. Ideologia bowiem obiecując ludziom wszelakie dobra szuka ich dla siebie. Ideologia pożera ludzi. Apostolstwo natomiast szuka ludzi dla nich samych. Poszukuje ludzi dla ich własnego dobra.

CO TO ZNACZY?

           Wypłyń na głębię!" Co to znaczy dla nas? Przecież nie jesteśmy w żadnej łodzi ani nie zajmujemy się w tej chwili żadnym łowieniem ryb. Słowa te Ojciec Święty kieruje do młodych.
           "Zawierz Chrystusowi". Piotr nie uczynił tego sam z siebie. Uczynił to, zawierzywszy słowom Jezusa. Słowa Jezusa stały się dla niego oparciem. Fundamentem. Opierając się na nich, uczynił krok do przodu.
           "Pokonaj słabość i zniechęcenie". Przebij się przez samego siebie. Poszukaj w sobie samym głębi innej niż powierzchniowe nastroje czy uczucia. Długi dystans, a nie przemijająca chwila nastroju.
           "Na nowo wypłyń na głębię!" Na nowo powstawaj z upadków. Nie zniechęcaj się. Miej odwagę zaczynać od nowa. Wielu tak zaczyna świadome życie, pracę, pisanie książki. Malowanie obrazu. Wielu na nowo uczy się chodzić, mówić, modlić.
           Odkryj głębię własnego ducha. Bo to, co najważniejsze, dzieje się w tobie. Tam przebiega ten najważniejszy nurt łączący ciebie z Chrystusem. Tam powstaje i umacnia się ta więź z Chrystusem. Tam krystalizuje się i ustanawia pojemność ludzkiego, mojego serca. Ilu ludzi jestem w stanie kochać, a ilu stoi na zewnątrz mojego serca? Jakie znajduję motywacje, by trwać, ile cierpienia muszę rzucić na szalę, ile upokorzeń muszę wytrzymać, aby się ostać? Ażeby być sobą? To "być sobą" zdaje się ważniejsze, niż "być świętym". Bo nie można zostać świętym, nie będąc sobą. To immanencja, wsobność. Bogactwo ludzkiego wnętrza. "Wnikaj w głębię świata". Wszystkiego nie można zamknąć w sobie. Z sobą samym i z tym, co posiadam, trzeba wyjść na zewnątrz do ludzi i świata. Trzeba dać świadectwo. Trzeba znaleźć zewnętrzny wyraz dla całego bogatego wnętrza. Ludzkie wnętrze domaga się dopowiedzenia, uzewnętrznienia, wyrazu. Dramat spotkania Chrystusa polega na obowiązku przeduchowienia bioogii, która została nam dana do dyspozycji. Świat stworzony przez Boga ma w sobie podstawowy, pierwotny rytm i zapis. Odczytywanie go jest największą mądrością i uczestnictwem w dziele creatio. l jest uczestnictwem - wspólnie z Chrystusem - w dziele recreatio. Jeśli natomiast wszystko robimy po swojemu, nie oglądając się na pierwowzór, popełniamy manipulatio.
           "Przyjmij słowo Chrystusa". Przyjmij słowo życia. Ale również słowo wiary, nadziei i miłości. Nie uciekaj przed wielkością wpisaną w ciebie przez Boga. Nie uciekaj przed objawiającą się miłością. Dopiero słowo Chrystusa objawi ci twoją wielkość i powołanie. Sam z siebie byś do tego nie doszedł. Słowo Chrystusa uczy, jak żyć, by nie umrzeć na wieki.
           "Zaufaj Mu". Lepiej przegrać z Chrystusem, niż wygrać z Piłatem. Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki. Słowo ludzkie jest zawodne, a słowo Pańskie trwa na wieki. Na słowie Pańskim można się oprzeć. Ono jest jak list gwarancyjny, jak jakiś papier wartościowy, który można przekazać, podarować lub nim się podzielić. Na zaufaniu do Chrystusa można budować.
           "Podejmij swą życiową misję". Tak. Musisz być sobą. Musisz iść swoją własną drogą. Musisz mieć swoje zdanie i swój kręgosłup. Swoje opinie i swój styl. Jednym słowem, swoją osobowość i skalę wartości. Możesz robić w życiu dużo, możesz robić za dużo, ale na nic się to nie przyda, jeśli nie będzie to to, czego Bóg od ciebie oczekiwał. Musisz znaleźć swoją drogę, która nie będzie niczyją inną, tylko twoją. Będziesz bardzo samotny. Ale nie bój się. On będzie z tobą. Będzie z tobą Duch Święty Pocieszycie!. Każdy człowiek ma jakieś powołanie i przeznaczenie. Ma powołanie do zrobienia czegoś, co tylko on może zrobić w skali świata i wieczności.
           "Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa". Nie można żyć nijako, tak sobie, tylko dla siebie. Trzeba żyć twórczo i znacząco. Chrystus po to przyszedł na świat, abyśmy już więcej nie żyli tylko dla siebie, ale dla Tego, który nas pierwszy umiłował. A ze względu na Niego - dla innych ludzi, braci. Chrystus definitywnie zamknął epokę ludzi żyjących dla siebie i żyjących w ciele. Otworzył natomiast nową erę ludzi żyjących dla Boga, a z powodu Boga - dla innych, i to żyjących w duchu. Ten nowy rodzaj świadomości i życia przebija się i unaocznia. Staje się czytelny i coraz bardziej znaczący. Staje się świadectwem. Odkąd Słowo stało się ciałem, żadne słowo już nie jest argumentem, tylko Słowo Wcielone.
           "Nie bój się!" - te słowa Papież powtarza. A starzejąc się, powtarza je nam i sobie samemu. jest wspaniały i odważny. Im gorzej chodzi, tym dalej dociera. Im słabiej mówi, tym lepiej Go słychać i tym bardziej Go słuchają.
           "Wypłyń na głębię!" - słyszymy po raz kolejny. Ale nie jest to namawianie do szaleństwa czy brawury. Nie jest to namawianie do nierozwagi czy nieroztropności. Nie bój się, bo nie jesteś sam. Jest przy tobie Chrystus. Jego obecność przy każdym z nas jest najpewniejszą na świecie rzeczą. Wszystko się zmienia. Żyjemy pośród zmiany, a On przy nas trwa. Na Nim mogę się oprzeć.
           "Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb!" Papieski nakaz sformułowany dla młodzieży zebranej nad Lednicą przy Bramie III Tysiąclecia pokrywa się z ewangelicznym "Wypłyń na głębię!" Zostawać na powierzchni? Nie! Ta głębia nas wciąga. Co to znaczy zobaczyć głębię Pisma Świętego, głębię Bożego Słowa?

PRÓBA ZANURZENIA

           Lednickie spotkanie w pierwszym roku nowego tysiąclecia proponuje taką właśnie głębię. Spróbujmy jej zakosztować, śpiewając wspólnie Pieśń nad Pieśniami. Rabini żydowscy twierdzili, że Pieśń nad Pieśniami ma siedemdziesiąt siedem znaczeń. Wystarczy, kiedy dziś poprzestaniemy na czterech. Nieśmiertelny tekst Pieśni nad Pieśniami przemawia do nas wielością i głębią swoich znaczeń. Ten nieśmiertelny hymn o miłości podejmowany przez coraz to nowe pokolenia przekazuje nam prawdę o miłości trudnej, wymagającej, która wynosi człowieka najwyżej, bo ku Bogu, ale która również niesie w sobie cierpienie. Cierpienie czekania i tęsknoty za umiłowanym. To cierpienie bardziej niż wszystkie rozkosze i przyjemności jest właśnie miarą i sprawdzianem miłości.
           Pieśń nad Pieśniami nie może nas okłamywać, bo szczelna i prawdziwa jest w swej dosłowności. Dlatego że jest taka, możemy nadbudować na niej potężną konstrukcję znaczeń i odnieść do największych znanych nam miłości: miłości Maryi do Boga, miłości Kościoła do Jezusa, miłości poszczególnej duszy ludzkiej do Jezusa, czy też miłości wszystkich zbawionych dusz do Jezusa. Czyniąc grzeczność dla oblubienicy w każdym z wymienionych przypadków, należałoby może odwrócić kolejność i powiedzieć o inicjatywie miłości Boga i Chrystusa, bo prawdą jest, że jeżeli my możemy miłować, to tylko dlatego, że Bóg pierwszy nas umiłował.
           Cóż zatem zobaczyliśmy w Pieśni nad Pieśniami? Co usłyszeliśmy? Najwspanialszą na świecie pieśń o miłości, tak cenną, że cały świat nie jest wart dnia, w którym Pieśń nad Pieśniami została dana ludziom. Pieśń tak potężną, że ogarnie nas wszystkich i tak subtelną, że każdy się w niej odnajdzie, jeśli tylko zbliży się do niej z sercem czystym.
           Śmiałe, odważne zwroty miłosne prowadzą nas od razu do serca tajemnicy miłości potężnej i wiernej, odważnej, otwartej, szalonej, czekającej, a przy tym subtelnej jak mgła i krople rosy. Przybliżamy się do tej pieśni z nadzieją, że jej puls udzieli się nam, że jej taniec porwie nas i poprowadzi ku Temu, który nas pierwszy umiłował.

KAŻDY ŚPIEWA SWOJĄ WŁASNĄ PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI

           Każdy człowiek znajduje w tej pieśni swoje odniesienie do Chrystusa, wznosząc się na wyżyny mistyki, przeżywając nieporównywalne z niczym miłosne zjednoczenie. A już bezwzględnie dusze zbawionych przebywają w obrębie nie kończącej się miłości Bożej.
           Człowiek z natury rzeczy posiada niezwykle ograniczoną zdolność reagowania na sprawy wzniosłe i wielkie. Podobnie niezwykle ograniczone są nasze zdolności wyrażania spraw najważniejszych. Wyrażamy je zazwyczaj przez podobieństwo, analogię. Autentyczna miłość ludzka, którą opiewa Pieśń nad Pieśniami, niech będzie przedsmakiem owej miłości Bożej, o której powiada Pismo, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co Bóg przygotował tym, którzy Go miłują. Otwierając zatem poszczególne apokaliptyczne pieczęcie Biblii, pójdziemy w głąb, ku pełni i głębi poszczególnych znaczeń, zbliżając się do tajemnicy Bożej miłości. Nie możemy się do niej zbliżyć od razu, za jednym zamachem, bo byśmy pomarli. Przez całe życie, a szczególnie w młodości, jesteśmy chłonni i ciekawi miłości. Także w wieku dojrzałym jesteśmy jej głodni. A i na starość chcielibyśmy się o niej czegoś dowiedzieć. Wypłyńmy zatem na głębię. Dajmy się ponieść Pieśni nad Pieśniami. Niech ten list miłosny Boga do swego Ludu wprawi nas w wibracje, do jakich nikt z nas nie zdołałby dojść o własnych siłach. To właśnie nazywa się łaską.
           Celebracja Księgi, jej stopniowe otwieranie. Rozrywanie poszczególnych pieczęci wprowadzało nas stopniowo w krainę wielkiej Miłości. Tekst wspiera zrozumienie poszczególnych związków Maryi z Bogiem. Intymność i zawierzenie. Moc Najwyższego Cię ocieni... Jej wiara wtedy, gdy wszyscy zwątpili, była tak mocna, że żyjemy nią do dzisiaj. Ale i tajemnica Maryi wspomaga rozumienie tekstu. Bo oblubienicą z Pieśni nad Pieśniami jest naprawdę najpierw Maryja, matka nie tylko Boga, ale również Kościoła, każdego z nas i wszystkich wierzących i zbawionych. Intymność związku Chrystusa i Kościoła, wzajemność i ta wielka miłość, która oddaje życie za umiłowanego, wyobrażona jest miłością oblubieńców z naszej Pieśni.
           A czy nasz stosunek do Boga może być inny niż stosunek miłości? Czy mogą być inne więzi - na przykład strachu, lęku, paniki? Chrystus przyniósł nam dekret usynowienia, niebiańskiej adopcji: już jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie okazało, czym będziemy. Wreszcie wieczne z Nim przebywanie. Czy owoce takiej miłości mogą przeminąć, umrzeć, zaniknąć? Owoce miłości trwają wiecznie. Bo jak śmierć potężna jest miłość i wielkie wody nie zdołają ugasić miłości. Miłość trwa...
           Najpiękniejsza między niewiastami, powiedz nam, dokąd poszedł Twój umiłowany, a pójdziemy Go z Tobą szukać. Pośród ciemności szukamy drogi. Przebijamy się naszym wątłym spojrzeniem poprzez mgłę i mrok. Nadsłuchujemy kroków w pobliżu. Nasze usta są pełne popiołu, nasze studnie od dawna są suche. Wydaje się, że Bóg nie ma nam już nic do zaoferowania.
           O najpiękniejsza z niewiast, dlaczego nie śpisz tej nocy? Ta noc będzie ciemna, bez księżyca, więc dokąd biegniesz? Panno o włosach jasnych i ty, panno o włosach czarnych, w lampach waszych spojrzeń płonie wielki ogień. Wasze oczy płoną. Tej to właśnie nocy śmierć zostanie wdową.
           Oblubienico, pomóż nam pozbyć się zwątpienia, pomóż nam uwierzyć miłości. W czasach, kiedy zżółkła religia, kiedy srebro stało się królem, kiedy złoto łasi się do nas, a naokoło mówią, że Bóg już się skończył. Niewiasto, wsparta na ramieniu oblubieńca z naręczem kwiatów i pachnideł, dokąd biegniesz? Ku temu, którego kochasz? Podziel się z nami twoją miłością. Zbliżając się do ciebie, dostrzegam, że na beznadziejność lekarstwem jest wiara, lekarstwem na zwątpienie pewność i że każdy ma swoją kolejkę w tym tańcu. Dziewczyno o włosach jasnych, a także i ty dziewczyno o włosach czarnych - rozpalone jednym żarem nauczcie nas swojej wielkiej miłości. Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł, na ziemi widać już kwiaty, l nastał czas przycinania winnic... Słychać śpiew ptaków. Oblubienico, podaj nam rękę, a pobiegniemy za Tobą... Bo jak śmierć potężna jest miłość. Chrystus w Tobie zwyciężył...