Lednica 1999 - Zobaczyć cel!


za Katechizmem Ruchu Lednickiego - ojca Jana W. Góry OP

           Ojciec Święty konsekwentnie buduje Lednicę. Najpierw fundament, potem mury. Przyjdzie jeszcze pora na dach. Entuzjazm entuzjazmem, młodzież młodzieżą, a tutaj trzeba myśleć daleko do przodu. Zanim powie o celu, jakim jest dom Ojca w wieczności, do którego prowadzi każde ludzkie życie, zarządza powtórkę. Przypomina, co powiedział rok i dwa lata wcześniej. Ojciec Święty najzwyczajniej konstruuje Lednicę.

Drodzy Młodzi Przyjaciele!

           W myślach i modlitwie jestem dziś z Wami na Polach Lednickich. Pragnę z miłością objąć każdego i każdą z Was. W duchu po raz trzeci przechodzę z Wami przez Bramę III Tysiąclecia, ufając Bogu, że pozwoli nam już wkrótce przekroczyć ten próg czasu, który wyznacza dwadzieścia wieków od przyjścia na świat Syna Bożego.Przed dwoma laty zachęcałem Was: "Nie lękajcie się iść w przyszłość przez Bramę, którą jest Chrystus. Bądźcie wytrwali. Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb".

           Rok temu zapewniałem: "Na drodze, którą jest Chrystus, nie jesteście nigdy sami, jest z Wami Duch Święty Pocieszyciel".

           Dziś pragnę Wam powiedzieć: Podnieście głowy i zobaczcie cel Waszej drogi. Jeśli idziecie z Chrystusem, jeśli przewodzi Wam Duch Święty, to nie może być innego celu jak dom Ojca, który jest w niebie. Tego celu nie można stracić z oczu. Tu już nie chodzi tylko o przyszłe tysiąclecie. Nie chodzi o ten czas, który przemija. Tu chodzi o wieczność.

           Podnieście głowy. Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości. Miejcie odwagę! Niech wszelki lęk znajdzie ukojenie u Tego, do którego wołamy "Abba, Ojcze!"

           Na nowe tysiąclecie i drogę do Ojca z serca Wam błogosławię: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Jan Paweł II Lednica, dnia 4 czerwca 1999 r.

           Już po raz drugi gromadzimy się na Polach Lednickich. Rok temu było nas dwadzieścia pięć tysięcy. Nie wiadomo, jakimi sposobami rozchodzi się wiadomość o lednickiej Rybie. Rok 1998 to rok Ducha Świętego. Teraz na lednickie nabożeństwo przybyło ponad czterdzieści tysięcy młodych. Lednica to źródło chrzcielne Polski, ale to również spotkanie u grobu świętego Wojciecha. To stałe już powtarzanie Zjazdu Gnieźnieńskiego z roku 1000. Tylko że tamten był na poziomie władców, elit i jednostek, a teraźniejsze odbywają się na szerokiej płaszczyźnie społecznej, młodzieżowej, masowej.

PRZEKROCZYĆ PRÓG CZASU

           Lednica jest wierna Papieżowi. Papież jest wierny Lednicy i solidarny z młodymi. Już po raz trzeci przechodzi razem z nami przez Bramę III Tysiąclecia. Po raz kolejny przybywa w duchu nad Lednicę, ażeby wspólnie przekroczyć próg czasu. Przekroczyć próg czasu, to znaczy usiłować wejść w wieczność zarezerwowaną jedynie Bogu. Wyjść poza czas, to znaczy wyjść poza wszelką zmianę, której miarą jest czas. Przekroczyć próg czasu, to wyjść na spotkanie Odwiecznego. Odwieczny Bóg w swoim Synu wyszedł nam na spotkanie, przekraczając granice czasu. "Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony" - śpiewamy w polskiej kolędzie. Bóg dokonał samoograniczenia. My również możemy tę granicę pokonać i osiągnąć życie wieczne mocą Syna Bożego, do którego należy czas i wieczność, pod warunkiem, że nasz czas tu na ziemi spędzimy razem z Nim.
           Liniowy czas biegnie do przodu. Płynie jak woda do morza i nie powraca. Przed nami jedna tylko możliwość, nie kończąca się improwizacja. Stosunek Boga do świata i do człowieka jest również historyczny. Bóg wszedł w ludzki czas i naznaczył go sobą. Bóg w Chrystusie zamknął się i zamieszkał w czasie, aby być bliżej człowieka.
           Człowiek Boży zanurzony jest w strumieniu dziejów. Wie, skąd wyszedł i dokąd zdąża. Zna cel tej pielgrzymki. W łańcuchu pokoleń zauważa szczeliny, przez które pada światło. Prorocy naprawiają i przywracają zerwane więzi oraz uczą odczytywania tego łańcucha pokoleń. Radość i nadzieja. Idziemy do przodu. Wprawdzie historia nie jest wiecznym postępem, ale jest wieczną improwizacją. W tym sensie sytuacja zawsze jest nowa. To jest również warunkiem wolności. Wol-ność człowieka wprowadza element niepewności. Wolny człowiek to improwizacja. Ciało i dzieje absolutnie i nieprzewidywalnie stają się granicą. Pokonać ciało, przekroczyć ciało... pokonać dzieje, przekroczyć dzieje... - to znaczy wchodzić w sferę wieczności.

WOLNI DZIEKI BOGU

           Przymierze człowieka z Bogiem to trwały fundament wolności człowieka, która na zawsze czyni go współpracownikiem Boga w Jego dziele. Darem Boga dla człowieka jest bycie wolnym. Ryzykiem Boga wobec człowieka jest możliwość odrzucenia Jego miłości. Cierpliwym działaniem Boga jest nieustanne odnawianie cienkiej nici dialogu i oczekiwanie, że człowiek będzie sternikiem dziejów. Wszechświat to nieskończone pole możliwości. Zanurzenie w bogactwie bytu odnajduje nowe sposoby życia. Czas w rozpadzie swych niepowodzeń odkrywa nowe obszary. Postępujemy wzdłuż osi czasu. Nasz czas jest czasem otwartym na wieczność.

DOM OJCA JEST CELEM

           Chrystus jest początkiem, centrum, kresem i celem historii. Dla Boga i dla człowieka - na mocy jedyności historii zbawienia - czas i wieczność jednoczy coraz ściślejsza relacja liniowa. Pośród przemijającego prowizorium naszego życia tutaj na ziemi wykuwamy swoją wieczność... Przyszłość nie jest zamkniętą księgą, lecz w sposób czynny, twórczy, jest zadana. Tak więc czas człowieka staje się czasem Chrystusa. Chrystus staje się środkiem całej historii i Panem wszystkich czasów. Tylko z Nim możemy przekroczyć ten próg czasu, który wyznacza dwadzieścia wieków od przyjścia na świat Syna Bożego.
           "Jeśli idziemy z Chrystusem, jeśli prowadzi nas Duch Święty, to nie może być innego celu jak dom Ojca, który jest w niebie", przypomina Ojciec Święty. Ten cel podporządkowuje sobie wszystkie inne cele i energie. Ten cel jest bezkonkurencyjny, nieporównywalny z jakimkolwiek innym.

WIECZNOŚĆ MIARĄ WSZECHRZECZY

           Tu już nie chodzi tylko o przyszłe tysiąclecie. Tutaj nie chodzi o ten czas, który przemija. Tutaj chodzi przecież o wieczność. Ojciec Święty dodaje nam odwagi, byśmy nie lękali się spojrzeć dalej poza czas, byśmy nie lękali się spoglądać w wieczność. Ona dopiero jest miarą wszechrzeczy.
           W tym roku Ojciec Święty po raz trzeci robi nam powtórkę z tego, co wspólnie z Nim przerabiamy. Bo Lednica to jest przecież program, to jest treść zadana nam do przemyślenia. Tak więc Papież przypomina nam, co powiedział przed dwoma laty. Ażeby wyzbywszy się lęku, iść w przyszłość przez Bramę, którą jest sam Chrystus. Żeby następnie być wytrwałym. Bo nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb. Ta głębia pojawi się jeszcze w kolejnych przesłaniach.
           Rok temu Ojciec Święty zapewniał nas, że na drodze, którą jest Chrystus, nigdy nie jesteśmy sami, skoro jest z nami Duch Święty Pocieszyciel. On jest towarzyszem naszej drogi. On jest lekarstwem na naszą samotność.
           W tym roku, w przededniu Wielkiego Jubileuszu, Ojciec Święty wskazuje cel naszej drogi. Jest nim dom Ojca, który jest w niebie. Każe podnieść głowy i uświadomić sobie cel pielgrzymowania. Lednica jest jego etapem. Pokazuje właściwą miarę i skalę dla życia ludzkiego przebiegającego przecież w czasie. Cel jest wyznacznikiem. Tego celu nie można stracić z oczu. Bo tutaj nie chodzi nawet o całe tysiąclecie. Nie chodzi o ten czas, który przemija. Tutaj chodzi o wieczność.
           I znowu papieskie "Nie lękajcie się!" Papież nalega, ażeby nie lękać się patrzeć w wieczność, gdzie czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością, l znowu rewelacja. To brzmi jak akord. "Bóg jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości. Miejcie odwagę". Przecież do Boga, który jest Ojcem, wołamy: "Abba", zdrobniale. Tatusiu. Niewiele czasu upłynęło od lednickiego spotkania, kiedy bracia z Taize do słów lednickiego orędzia ułożyli muzykę. Przez całe wakacje ze wzgórza Taize płynęły słowa pieśni: "Bóg jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości"